Wydawnictwo: Czarne
Tytuł oryginału: Nothing to Envy: Ordinary Lives in North Korea
Liczba stron: 363
Data wydania polskiego: 10 października 2011
ISBN: 9788375363135
„Na ziemi stała metalowa
miseczka z jedzeniem. Gdy podeszła bliżej zobaczyła biały ryż ze skrawkami
mięsa. Doktor Kim nie pamiętała, kiedy po raz ostatni widziała miskę czystego,
białego ryżu. Co robi ta miska i dlaczego stoi na ziemi? Domyśliła się i prawie
jednocześnie usłyszała szczekanie.
Aż do tej chwili
łudziła się nadzieją, że Chiny okażą się równie biedne, jak Korea Północna.
Wciąż chciała wierzyć, że jej kraj jest najlepszy na świecie. Że potwierdzi się
to wszystko, w co wierzyła przez całe życie. Ale teraz nie mogła już
zaprzeczyć, temu, co widziała na własne oczy: chińskie psy jadają
lepiej, niż lekarze w Korei Północnej” [s. 255].
Chcecie coś jeszcze
o lekarzach? Proszę:
„Z powodu
niedostatku środków anestezjologicznych przy prostszych zabiegach
chirurgicznych, jak wycięcie wyrostka robaczkowego, narkozę zastępuje
akupunktura.
- Jeśli działa, jest
bardzo skuteczna – wyjaśniła mi później doktor Kim. A jeśli
nie? Wtedy pacjentów trzeba przywiązywać do stołu operacyjnego,
żeby się nie rzucali. Zazwyczaj Koreańczycy z Północy cierpliwie znoszą ból w
czasie zabiegów. – Nie to, co tutaj, w Korei Południowej, gdzie ludzie podnoszą
krzyk z byle drobiazgu – dodała” [s. 128.]
Nie jestem pierwsza,
która próbuje pisać coś o tej książce. Zapewne wiele osób przede mną zrobiło to
lepiej.
Powiem jeszcze
jedno. zasmuciło mnie - choć może nie zaskoczyło - że pomoc humanitarna trafia
nie do potrzebujących, ale na czarny rynek. Ale z drugiej strony dobrze, że on
jest. Bez niego byłoby gorzej.
Ci, którzy uciekli -
muszą swoje życie zaczynać od nowa. Dostają jednorazową pomoc od Korei
Południowej. Ale dyplomy północnokoreańskich uczelni nie są honorowane. Doktor
Kim musiała ponownie rozpocząć studia medyczne.