O Magdzie słyszałam, choćby dlatego, ze zdarza mi się oglądać Wiadomości i czytać gazety.
Wiele z nas słyszało o Magdzie Prokopowicz. Założyła
fundację Rak'n'Roll. Mimo choroby nowotworowej urodziła dziecko. Książka
„Magda, miłość i rak” jest relacją z fragmentu życia Magdy.
Książka podzielona jest na kilka części.
1. Wstęp
2. Dekalog Magdy
3. Magda, miłość i rak (rozmowy z Magdą Prokopowicz)
4. Blog Magdy
5.Miłość nigdy się nie skończyła (rozmowa z Bartkiem Prokopowiczem)
6. Do dzisiaj nie wiem, co chciała mi powiedzieć (rozmowa z dr Mariolą Kosowicz, psychoonkologiem)
Książka rozpoczyna się optymistycznie. Bo taki był ostatni wpis w blogu Magdy. Był hymnem na cześć życia. I wiecie co? Ja też kocham maj.
Dekalog Magdy dostępny jest na stronie fundacji Rak’n’roll.
Książka podzielona jest na kilka części.
1. Wstęp
2. Dekalog Magdy
3. Magda, miłość i rak (rozmowy z Magdą Prokopowicz)
4. Blog Magdy
5.Miłość nigdy się nie skończyła (rozmowa z Bartkiem Prokopowiczem)
6. Do dzisiaj nie wiem, co chciała mi powiedzieć (rozmowa z dr Mariolą Kosowicz, psychoonkologiem)
Książka rozpoczyna się optymistycznie. Bo taki był ostatni wpis w blogu Magdy. Był hymnem na cześć życia. I wiecie co? Ja też kocham maj.
Dekalog Magdy dostępny jest na stronie fundacji Rak’n’roll.
Trzecia część jest zapisem rozmów z Magdą Prokopowicz. Magda
raka miała w zasadzie w genach. Jej rodzice zmarli na raka.
Mówi o dniu, w którym znalazła pierwszy guzek w piersi. Magda przyznaje się, że korzystała z usług medycyny niekonwencjonalnej. O tym, jak się zakochała w Bartku. O ciąży. O tym, z jaką determinacją walczyła o możliwość urodzenia dziecka. Tylko jeden lekarz zdecydował się na leczenie ciężarnej kobiety. O stracie piersi, włosów. O tym, jak to jest być łysą matką bez piersi. O tym, że nie zawsze układało się jej z Bartkiem. O kryzysach, w czasie których nie miała ochoty rozmawiać z przyjaciółmi.
Mówi o dniu, w którym znalazła pierwszy guzek w piersi. Magda przyznaje się, że korzystała z usług medycyny niekonwencjonalnej. O tym, jak się zakochała w Bartku. O ciąży. O tym, z jaką determinacją walczyła o możliwość urodzenia dziecka. Tylko jeden lekarz zdecydował się na leczenie ciężarnej kobiety. O stracie piersi, włosów. O tym, jak to jest być łysą matką bez piersi. O tym, że nie zawsze układało się jej z Bartkiem. O kryzysach, w czasie których nie miała ochoty rozmawiać z przyjaciółmi.
Czwarta część to blog Magdy. Różni się on od blogu Chustki,
i to nie tylko dlatego, ze Magda zdanie zaczyna z dużej litery i nie przeklina.
Jej wpisy są też rzadsze.
Piąty rozdział jest rozmową autorki z Bartkiem. To bardzo
ważny rozdział. Magdzie i Bartkowi – mimo, ze się kochali – nie zawsze się układało.
Doszło nawet do tego, że Magda wyrzuciła Bartka z domu. Bartek mówi, co wtedy
czuł. Mamy wypowiedź drugiej strony. Męża, który wie, że jego żona umrze.
Magda była skupiona na chorobie, a Bartek często zostawał sam. Choroba odcisnęła piętno na ich związku. Bartek wrócił do Magdy. Ponoć umarła na jego rękach.
Warto zadać sobie pytanie na co pozwala choroba. Na ile nas usprawiedliwia. Człowiek chory może częściej strzelać fochy. Ale gdzie jest granica.
No i druga strona. Nie powinna zapomnieć o sobie.
Psychoonkolog w ostatnim, szóstym rozdziale mówi, że osoba wspierająca ma prawo i obowiązek zadbać o siebie.
Magda w ostatnich dniach życia zadzwoniła do dr. Marioli Kosowicz (psychoonkologia). Niestety, lekarka nie odebrała telefonu. Gdy próbowała oddzwonić Magda była już nieprzytomna. Dlatego wywiad z nią zakończony słowami „do dzisiaj nie wiem, co chciała mi powiedzieć…”
Książka wzbogacona jest o zdjęcia. Niektóre są piękne. Magda nawet bez włosów była piękną kobietą.
Niektóre ze zdjęć budzą moją grozę. Nie podobały mi się zdjęcia Magdy z popsutymi lalkami. Budzą we mnie strach.
A oto ostatni wpis Magdy:
"Nie mogę nacieszyć się majem. Jest tak piękny, kolorowy, ciepły, słoneczny, kojący, wyjątkowy. To najpiękniejszy miesiąc. Bez, konwalie, bratki, magnolie. CUD NATURY! Uwielbiam swój mały ogród przed domem, mam ochotę dosadzać w nim kolory i malować nimi jak na płótnie. Codziennie wstaje o 4 rano i słucham koncertu ptaków. OBŁĘDNE!. Mam tyle energii, że mogłabym obiec kulę ziemską jednej nocy. Głowa rośnie od kreatywnych pomysłów. Tak kocham świat, życie, ludzi, naturę, zwierzęta. Staram się robić wszystko wolniej aby zauważać życie wokół mnie, w każdej minucie napotykam na coś niezwykłego…piękna rozmowa ludzi, napis gdzieś niby nic nie znaczący a jednak symboliczny, twarz człowieka narysowana przez połamania płyty chodnikowej, piękny materiał na sukience, kolorowe paznokcie. Jestem totalnie odurzona majem !!! Kocham patrzeć na mojego synka biegającego po podwórku, jestem taka dumna jak jeździ na rowerze. Przybiega do mnie rano krzycząc: mamusiu, szybko chodź słońce już czeka na nas. Sadzimy razem kwiatki, uwielbia się angażować we wszystko. Teraz planujemy sasadzenie słoneczników i poziomek. Jak urosną oszalejemy ze szczęścia. Takie oto wystarcza mi życie, proste, normalne, codzienne .Całuje majowo i śle WAM moc!"
Magda była skupiona na chorobie, a Bartek często zostawał sam. Choroba odcisnęła piętno na ich związku. Bartek wrócił do Magdy. Ponoć umarła na jego rękach.
Warto zadać sobie pytanie na co pozwala choroba. Na ile nas usprawiedliwia. Człowiek chory może częściej strzelać fochy. Ale gdzie jest granica.
No i druga strona. Nie powinna zapomnieć o sobie.
Psychoonkolog w ostatnim, szóstym rozdziale mówi, że osoba wspierająca ma prawo i obowiązek zadbać o siebie.
Magda w ostatnich dniach życia zadzwoniła do dr. Marioli Kosowicz (psychoonkologia). Niestety, lekarka nie odebrała telefonu. Gdy próbowała oddzwonić Magda była już nieprzytomna. Dlatego wywiad z nią zakończony słowami „do dzisiaj nie wiem, co chciała mi powiedzieć…”
Książka wzbogacona jest o zdjęcia. Niektóre są piękne. Magda nawet bez włosów była piękną kobietą.
Niektóre ze zdjęć budzą moją grozę. Nie podobały mi się zdjęcia Magdy z popsutymi lalkami. Budzą we mnie strach.
A oto ostatni wpis Magdy:
"Nie mogę nacieszyć się majem. Jest tak piękny, kolorowy, ciepły, słoneczny, kojący, wyjątkowy. To najpiękniejszy miesiąc. Bez, konwalie, bratki, magnolie. CUD NATURY! Uwielbiam swój mały ogród przed domem, mam ochotę dosadzać w nim kolory i malować nimi jak na płótnie. Codziennie wstaje o 4 rano i słucham koncertu ptaków. OBŁĘDNE!. Mam tyle energii, że mogłabym obiec kulę ziemską jednej nocy. Głowa rośnie od kreatywnych pomysłów. Tak kocham świat, życie, ludzi, naturę, zwierzęta. Staram się robić wszystko wolniej aby zauważać życie wokół mnie, w każdej minucie napotykam na coś niezwykłego…piękna rozmowa ludzi, napis gdzieś niby nic nie znaczący a jednak symboliczny, twarz człowieka narysowana przez połamania płyty chodnikowej, piękny materiał na sukience, kolorowe paznokcie. Jestem totalnie odurzona majem !!! Kocham patrzeć na mojego synka biegającego po podwórku, jestem taka dumna jak jeździ na rowerze. Przybiega do mnie rano krzycząc: mamusiu, szybko chodź słońce już czeka na nas. Sadzimy razem kwiatki, uwielbia się angażować we wszystko. Teraz planujemy sasadzenie słoneczników i poziomek. Jak urosną oszalejemy ze szczęścia. Takie oto wystarcza mi życie, proste, normalne, codzienne .Całuje majowo i śle WAM moc!"