Polecany post

Spis recenzji...

czyli porządek musi być! Jak już człowiek dłużej, niż rok prowadzi bloga, to może pogubić się, o jakiej książce pisał, a o jakiej nie.  Pos...

wtorek, 31 października 2017

Opowieść Podręcznej

Tytuł oryginału: The handmaid's tale
Data wydania: 2006
Wydawnictwo Znak
ISBN: 8324006664
Liczba stron: 316


Po przeczytaniu tej książki zaczęłam się zastanawiać, czy jeśli na pierwszej stronie napiszę co to znaczy "Nolite te bastardes carborundorum" to czy to będzie spojler?
Napisałam ołówkiem i znajoma śmiała się, ale nie zaczaiła o co chodzi ;)

Chyba z trylion osób czytało tę książkę przede mną, a pól tryliona podzieliło się opinią. Wiedziałam, o czym jest ta książka. I jakieś oczekiwania względem lektury miałam.
I jestem pod wrażeniem. Książkę czytało się dobrze. Podobała mi się, nie przeszkadzała mi nawet narracja.
Akcja książki toczy się w niezbyt odległej przyszłości - bohaterka pamięta swoje inne życie, kiedy dysponowała pełnią praw.

Zastanawiam się kto w tej książce był szczęśliwy? Bo chyba nikt. Ani Komendanci, ani Żony, ani Marty.
Żony muszą patrzeć i tolerować to, że ich mąż współżyje z inną kobietą. I nie mogą z mężem grać w Skrabble!!!
Wiele rzeczy w Gileadzie przeraża. Publiczne Ceremonie Wybawienia [kary śmierci]. W kraju nie można czytać, za czytanie grozi ucięcie ręki.
Przerażający jest akt seksualny. Pomijam to, że o niepłodność oskarża się kobiety, to jak można zajść w ciążę współżyjąc raz w miesiącu, w stresie, robiąc to w otoczeniu świadków [Żona to też świadek].
Dlaczego zrezygnowano z USG? Pomijam inwazyjne badania prenatalne, ale USG ratuje życie. Czy ta się operacji nie przeprowadza? Wad serca się nie leczy? I co tam się robi z nie-dziećmi?
W Gileadzie nie widuje się starych ludzi.
Książka opowiada o życiu Podręcznych, marginalnie opowiada o nie-kobietach w koloniach, o tym jakie prace wykonują. Pracujące na plantacjach są szczęściarami, wszak mogły trafić gorzej i pracować przy niebezpiecznych substancjach.

Podczas lektury myślałam o kraju [i nie tylko] i czasach, w których żyję. Jestem wolna, mam kartę płatniczą, której nikt nie anuluje tylko dlatego, że jestem kobietą. Mogę mieć długie bądź krótkie włosy. Nałożyć spodnie, kupić książkę, kobiecą gazetę. Mogę decydować o tym czy chcę mieć dzieci. Ale czy mam prawo decydować o życiu które już jest?
A kiedyś, jeszcze nie tak całkiem dawno [choć nie było mnie na świecie] płacono bykowe - kara za bycie singlem.
Mogę urodzić dziecko później i być "starą pierwiastą" [takie określenie pada w książce]. Ale czy mogę odkładać macierzyństwo bez końca? Mrozić jajeczka, by w okolicy 50 zostać matką? A co z prawem dziecka do młodych rodziców?
Nie mamy podręcznych, ale mamy surogatki, które rodzą bogatym ludziom dzieci. Na ile życie tych surogatek w Indiach jest fajne?

Jako osoba nie w pełni doskonała pewnie byłabym nie-kobietą. Bo na Ciotkę jestem za miękka.
i książka wędruje dalej, znajoma prosiła.

Oczywiście, książkę polecam :) (y)

1 komentarz:

  1. Bardzo długo już noszę się z myślą, by sięgnąć po tę książkę.Muszę to wreszcie zrobić bo jestem jej ogromnie ciekawa.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń