Często, gdy odwiedzam bibliotekę patrzę na zwrócone książki, na nowości. Są książki, które niemal krzyczą "przeczytaj mnie". Tuż przed rozpoczęciem wakacji usłyszałam krzyk tej książki:
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: 2012
liczba stron: 400
|
- 24 państwa
- 17 par zdartych klapek
- 2 zaćmienia słońca
- dwie złamane nogi...Te informacje umieszczone są z tyłu książki.
Marta Owczarek i Bartek Skowroński są parą trzydziestolatków. Można rzec, że mają wszystko. Mieszkanie, dobrze płatną pracę. Ona jest adwokatem, on menadżerem. Lubią podróże. Podróżowali już wcześniej.
Pewnego dnia wpadają na szalony pomysł. Podróż dookoła świata. Od czego zacząć planowanie wyprawy? Przede wszystkim trzeba ustalić datę i miejsce rozpoczęcia wyprawy. Wybór pada na lipiec 2008 rok i na Mongolię, w której będzie miało miejsce całkowite zaćmienie Słońca. Kolejnym krokiem jest kupno namiotu, wyrobienie międzynarodowego prawa jazdy, , wyrobienie konta, które nie pobiera opłat za zagraniczne wypłaty, załatwienie paru wiz.
Potem powiadomienie znajomych i pracodawców. Wyruszając na tak długą wyprawę pracę raczej trzeba rzucić.O dziwo, wszyscy, łącznie z pracodawcami podeszli życzliwie do tego pomysłu.
Kłótnia o bagaż (może uda się upchnąć jeszcze jedną książkę? )
Dalej następuje opis wędrówki przez trzy kontynenty.To Marta dwa razy łamała nogę. Za pierwszym razem wcześniej zdjęła gips. Ominęłoby ją nurkowanie.
Spotykali ciekawych, życzliwych ludzi. Takich, którzy nie chcą przyjąć pieniędzy za nocleg/posiłek. Takich, którzy gotowi są bezinteresownie pomóc.
Także tych mniej życzliwych. Tych, którzy chcą od turysty, zwłaszcza Europejczyka wyciągnąć kasę.
Mama Bartka (odwiedziła ich w czasie wyprawy) w jednym z krajów została okradziona, skradziono jej paszport.
Nie chcę streszczać całej książki, pisać o problemach z wizami, itp. Zachęcam do przeczytania.
W książce jest także masa pięknych zdjęć. Wydana jest na pięknym, kredowym papierze. Ogląda się ją i czyta z przyjemnością.
Trochę zazdroszczę odwagi i tej wyprawy. Zaćmień Słońca, wspomnień, zdjęć, które zrobili.
Wyprawa zajęła im 888 dni. Trochę to był przypadek. O tych trzech ósemkach dowiedzieli się, gdy wrócili do domu.
W 888 dni po powrocie do domu Marta i Bartek zdecydowali się na kolejną podróż.
"21 maja [2013] minęło 888 dni od naszego powrotu to Polski. Postanowiliśmy uczcić to w jedyny słuszny sposób. Spakowaliśmy nasze dwa motorki i wyruszamy na wiele miesięcy do... Stanów. Ale nie tych za Atlantykiem, tylko stanów Azji Centralnej. Najpierw przetniemy "Pribałtyki", potem Finlandia, rosyjską Karelią dostaniemy się na północny Ural, Uralem zjeżdżamy do Kazachstanu, dalej Kirgistan, Tadżykistan, Afganistan, Uzbekistan, Turkmenistan, Iran... Ale jak to będzie i co dalej, to się dopiero okaże..." - piszą na swojej stronie.
Więcej o kolejnej wyprawie można przeczytać tutaj
Marto i Bartku, powodzenia!
Szczerze mnie zaciekawiłaś. Jeśli tylko znajdę ją w bibliotece na pewno się za nią wezmę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo książka ciekawa.
Usuń