Polecany post

Spis recenzji...

czyli porządek musi być! Jak już człowiek dłużej, niż rok prowadzi bloga, to może pogubić się, o jakiej książce pisał, a o jakiej nie.  Pos...

niedziela, 9 lutego 2014

Ja, kapitan

Znalezione na Facebook-u. Jak widać i tam czasami można znaleźć coś sensownego.


I samoloty…
A tak na marginesie. Warto się czasem tak naładować :)



Lubię patrzeć w niebo. W XX wieku pojawiły się na nim i samoloty.  U mnie samoloty lecą wysoko, bez lornetki raczej nie rozpozna się linii lotniczych. Za to moja siostra mieszka w Warszawie, dość blisko Okęcia.  Z jej balkonu samolot wygląda tak:




Ciekawe, czy 1 listopada 2011 roku wraz z mężem patrzyli w niebo? (18 kwietnia 2010 roku patrzyli, samolot z ciałem prezydenta przeleciał nad ich blokiem)

Dlaczego tak dziwnie zaczęłam? Bo chcę opowiedzieć o pilocie, samolotach i pewnym locie. Lot ten odbył się 1 listopada 2011 roku.

Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania: 15 października 2013
ISBN: 9788371778124
Liczba stron: 220

W listopadzie 2013 w bibliotece zobaczyłam tę książkę. Opanowałam pokusę wypożyczenia. Jednak książka, pamięć o jej istnieniu pozostała. W styczniu, gdy stała tam ponownie postanowiłam, że bez względu na wszystko wypożyczę (obecnie mam 20 książek na karcie). Bałam się lektury. To książka o lotnictwie. Bałam się fachowych terminów. Że się nie uporam. Bo to, że lubię planespotting i obejrzałam kilkanaście odcinków „Katastrof w przestworzach” nie oznacza jeszcze, że będę zachwycona książką o lotnictwie, w której mogą pojawić się trudne, fachowe terminy. Owszem. Takie terminy pojawiają się. Pada tu nazwa „odwracacz ciągu”. W dziesiątym rozdziale „Od Czapli do Dreamlinera” jest trochę danych niektórych parametrów technicznych szybowców i samolotów (he, he…., co oznacza doskonałość?) .

Ale ogółem jest to przyjemna książka. O Tadeuszu Wronie. O jego dzieciństwie, fascynacji samolotami. O jego drodze do pozostania kapitanem boeinga767.

No i oczywiście jest relacja z awaryjnego lądowania lotu PLL LOT 016. Wtedy kapitan Wrona lądował na lotnisku Chopina bez wysuniętego podwozia. Przedtem nikt nie lądował Boeingiem 767 bez podwozia. Kapitan nie wiedział, jak zachowa się samolot. Jeśli w porę nie wyhamowałby mógłby się zatrzymać na jednej z warszawskich ulic, uderzyć w budynek. Jest duże prawdopodobieństwo, że na pokładzie wybuchnie pożar (rzeczywiście zapalił się jeden z silników).

 Są tu także zawarte wypowiedzi pasażerów oraz znajomych pilota. Żony, która dowiedziała się, że jej mąż ma problemy z samolotem. Braci i mamy kapitana Wrony. Dwoje z pasażerów wypowiada się jak się czuli wiedząc, że czeka ich awaryjne lądowanie. Pasażerowie około godziny spędzili latając w pobliżu Okęcia - samolot musiał zużyć większość paliwa.

Wszyscy wiemy, że ten lot zakończył się dobrze. 0 ofiar, 0 rannych. Ciekawe, czy poświecą temu lądowaniu jeden z odcinków „Katastrof w przestworzach”?

Ostatnie strony zawierają opisy 20 najbardziej spektakularnych awaryjnych lądowań od roku 1980. Jest tu w kilku zdaniach opisana awaria lotu British Airways 5390 (kiedy doszło do wypadnięcia szyby w kokpicie i pilota wyssało na zewnątrz). Temu wydarzeniu poświęcony jest z odcinków „Katastrof w przestworzach” pt. „Tragedia w kabinie pilota”. To cud, ale pilot przeżył.

Ech, chciałabym kiedyś wejść do kokpitu. Chociaż wiem, że ze względów bezpieczeństwa, przepisów raczej nie będę miała tej możliwości.

I Szymon Hołownia z Marcinem Prokopem mieli rację. Jeśli będę kiedyś lecieć samolotem to w miarę możliwości wybiorę miejsce przy oknie ;) (O różnych ciekawych rzeczach pisali w książce "Wszystko w porządku. Układamy sobie życie").

 Na zakończenie wszystkim pilotom i pasażerom życzę pomyślnych startów i lądowań :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz