Znalezione na Facebook-u. Jak widać i tam czasami można
znaleźć coś sensownego.
I samoloty…
A tak na marginesie. Warto się czasem tak naładować :)
Lubię
patrzeć w niebo. W XX wieku pojawiły się na nim i samoloty. U mnie samoloty lecą wysoko, bez lornetki
raczej nie rozpozna się linii lotniczych. Za to moja siostra mieszka w
Warszawie, dość blisko Okęcia. Z jej
balkonu samolot wygląda tak:
Ciekawe, czy 1 listopada 2011 roku wraz z mężem patrzyli w niebo? (18 kwietnia 2010 roku patrzyli, samolot z ciałem prezydenta przeleciał nad ich blokiem)
Dlaczego tak dziwnie zaczęłam? Bo chcę opowiedzieć o pilocie, samolotach i pewnym locie. Lot ten odbył się 1 listopada 2011 roku.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania:
15 października 2013
ISBN: 9788371778124
Liczba stron: 220
|
Ale ogółem jest to przyjemna książka. O Tadeuszu Wronie. O jego dzieciństwie, fascynacji samolotami. O jego drodze do pozostania kapitanem boeinga767.
No i oczywiście jest relacja z awaryjnego lądowania lotu PLL LOT 016. Wtedy kapitan Wrona lądował na lotnisku Chopina bez wysuniętego podwozia. Przedtem nikt nie lądował Boeingiem 767 bez podwozia. Kapitan nie wiedział, jak zachowa się samolot. Jeśli w porę nie wyhamowałby mógłby się zatrzymać na jednej z warszawskich ulic, uderzyć w budynek. Jest duże prawdopodobieństwo, że na pokładzie wybuchnie pożar (rzeczywiście zapalił się jeden z silników).
Są tu także zawarte wypowiedzi pasażerów oraz znajomych pilota. Żony, która dowiedziała się, że jej mąż ma problemy z samolotem. Braci i mamy kapitana Wrony. Dwoje z pasażerów wypowiada się jak się czuli wiedząc, że czeka ich awaryjne lądowanie. Pasażerowie około godziny spędzili latając w pobliżu Okęcia - samolot musiał zużyć większość paliwa.
Wszyscy wiemy, że ten lot zakończył się dobrze. 0 ofiar, 0 rannych. Ciekawe, czy poświecą temu lądowaniu jeden z odcinków „Katastrof w przestworzach”?
Ostatnie strony zawierają opisy 20 najbardziej spektakularnych awaryjnych lądowań od roku 1980. Jest tu w kilku zdaniach opisana awaria lotu British Airways 5390 (kiedy doszło do wypadnięcia szyby w kokpicie i pilota wyssało na zewnątrz). Temu wydarzeniu poświęcony jest z odcinków „Katastrof w przestworzach” pt. „Tragedia w kabinie pilota”. To cud, ale pilot przeżył.
Ech, chciałabym kiedyś wejść do kokpitu. Chociaż wiem, że ze względów bezpieczeństwa, przepisów raczej nie będę miała tej możliwości.
I Szymon Hołownia z Marcinem Prokopem mieli rację. Jeśli będę kiedyś lecieć samolotem to w miarę możliwości wybiorę miejsce przy oknie ;) (O różnych ciekawych rzeczach pisali w książce "Wszystko w porządku. Układamy sobie życie").
Na zakończenie wszystkim pilotom i pasażerom życzę pomyślnych startów i lądowań :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz