Polecany post

Spis recenzji...

czyli porządek musi być! Jak już człowiek dłużej, niż rok prowadzi bloga, to może pogubić się, o jakiej książce pisał, a o jakiej nie.  Pos...

niedziela, 1 czerwca 2014

Dla tych, co nie lubią czytać...

63 stronicowe wydanie "Olivera Twista".

Tłumaczenie: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł oryginału: Oliver Twist
Wydawnictwo: Grafag
data wydania: 1995
ISBN: 8386716037
Liczba stron: 63

Byłam wczoraj w bibliotece oddać "Baśniobór". Wypożyczyłam kilka książek. Między innymi tę książkę widoczną na górze.
Zdziwiłam się objętością tej książki. Ale pomyślałam, że jest to książka dla dzieci i młodzieży, "Opowieść wigilijna" grubością też nie grzeszy...
więc może i "Oliver..." też ma być taki.
Książkę chciałam dodać do "Teraz czytam" na LC.  I zaczęłam przeglądać inne wydania. Zdziwiłam się ich objętością - <~400 stron!
Następnego dnia idę oddać książki do działu dla dorosłych, a pełne wydanie "Olivera Twista" stoi sobie grzecznie na półce. W dziale dla dorosłych.
Wiele książek zawiera opis na okładce, który ma zachęcić po sięgnięcie po nią. Tymczasem opis tutaj jest spojlerem, kolejnym streszczeniem książki.  Jestem świadoma, że całkowicie ze spojlerów zrezygnować się nie da, ale... streszczenie całej książki to chyba przesada.
Mam wątpliwości, kto jest autorem tej książki: Charles Dickens, czy Anne de Graaf.
Książka broni się wydaniem - jest pięknie ilustrowana, ma twardą oprawę.

Zastanawiam się, czy takie wydania mają sens. Rzeczywiście jest wiele dzieci, które nie chcą czytać i 400-stronicowe wydanie książki może je przerastać. Można więc najpierw przeczytać dziecku streszczenie, a potem sięgnąć pon oryginał. Ja z pewnością sięgnę. Ale nie w tym roku, byłby problem ze zdublowaną pozycją dodaną do półki (rok) 2014.
Jestem jednak trochę zniesmaczona.

3 komentarze:

  1. Ja nie wiem, czy mnie to dziwi...
    Przecież tak samo są traktowane wszelkiego rodzaju baśnie i bajeczki - Pinokio, cały Andersen, bracia Grimm - wszystko zamknięte w krótkich opowieściach. Dickens do lekkich nie należy (szczególnie te jego sarkazmy dot. całego angielskiego społeczeństwa co chwila), klasyk, taka kolej rzeczy.

    Chociaż jednocześnie uważam, że to straszne, że mnie to nie dziwi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o Pinokia, Andersena, czy braci Grimm miałam do czynienia z normalnymi baśniami. Ze skróconymi zetknęłam się później. Miałam dwutomowe wydanie "Baśni braci Grimm" - kompletnie się rozleciało.

      A to skracanie to chyba znak czasów. Niestety, znajoma polonistka skarżyła się, że 5-stronicowe opracowanie "Potopu" dla niektórych jest za długie :(

      Usuń
  2. Jestem przeciwna wszelkim przeróbkom. Zetknęłam się z książeczkami o niewielkich gabarytach, które produkuje niejaki pan Zbigniew Stanisławski. Tworzy nowe wersje znanych baśni, jest autorem ilustracji .Wszystko to dla mnie jakimś koszmarem jest. Świadomie użyłam słowa produkuje, bo wyszło tego dziesiątki

    OdpowiedzUsuń