Polecany post

Spis recenzji...

czyli porządek musi być! Jak już człowiek dłużej, niż rok prowadzi bloga, to może pogubić się, o jakiej książce pisał, a o jakiej nie.  Pos...

piątek, 3 lipca 2015

Czekolada, czekolada...

Wiele razy pisałam, że lubię książki Anny Czerwińskiej-Rydel. Potrafi w ciekawy sposób opowiadać o znanych ludziach. Przypomina zapomniane, acz ciekawe postaci. Niewątpliwie do takich osób należy Jan Wedel. A także jego ojciec i dziadek.

Wiecie? Jakoś nigdy nie byłam wielbicielką czekolady. A jeśli już to czekoladą nr. 1 była u mnie Milka. Po zapoznaniu się z historią fabryki Wedel chyba jednak zmienię zdanie. 

Data wydania: 2014
Wydawnictwo Muchomor
ISBN: 9788389774682
Liczba stron: 149

Według mnie książka jest najlepszą reklamą czekolady Wedel!!!

Historia Wedlów i ich fabryki była mi kompletnie nieznana. A szkoda!
Wytwórnia czekolady Wedel została założona przez Karola Wedla w 1851 roku. Zresztą ta data widnieje na każdym opakowaniu czekolady. Wtedy otworzył pierwszy, własny sklep. Jego syn Emil, (którego podpis widoczny jest na czekoladzie) pracę w fabryce zaczynał od podstaw.

Jan Wedeljeden z najbogatszych biznesmenów przedwojennej Polski.
Portret Stefan Norblin
Muzeum Narodowe w Warszawie

Wnuk Karola - Jan był wspaniałym człowiekiem. Mimo skończonych studiów również zaczynał pracę jako zwykły robotnik.
Każdemu życzę takiego pracodawcy.
W czasie wojny nie przyjął niemieckiego obywatelstwa, mimo, że miał taką możliwość. Co więcej - uratował niektórych pracowników wywiezionych do obozu koncentracyjnego.
Bardzo żałowałam tego, jak polskie władze potraktowały go po zakończeniu wojny. Został pozbawiony fabryki, wyrzucono go ze swojego mieszkania. Miałam łzy w oczach, gdy o tym czytałam.
Jan Wedel do końca życia przychodził  do Parku Paderewskiego sąsiadującego z gmachem fabryki, siadywał na ławeczce nad brzegiem Jeziorka Kamionkowskiego i godzinami patrzył na swoją fabrykę.
Zmarł 31 marca 1960 roku. Spoczął w grobie rodzinnym na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie. Na jego pogrzeb przybyło tysiące ludzi z Warszawy i całej Polski. Dawna orkiestra zakładowa, którą on sam powołał zagrała na pożyczonych instrumentach - ówczesna władza nie pozwoliła zagrać na fabrycznych, orkiestra zagrała na instrumentach pożyczonych (1).
"Dlaczego zebrało się tu dziś aż tylu ludzi? pytał pastor podczas kazania. - Bo umarł ktoś niezwykły. Prawdziwie dobry człowiek" (s.134)

I jeszcze jedno pytanie. Ze strony Na Temat.
Dziś eksperci, badacze i teoretycy biznesu zadają sobie to samo pytanie.Gdzie byłaby polska gospodarka gdyby nie wojna i 50 lat komuny?Być może dziś Wedel byłby europejską potęgą cukierniczą, gdyby nie wojna i jej fatalne skutki.

Poza tym - jak sam tytuł wskazuje jest tu dużo o czekoladzie. Na końcu książki można znaleźć kilka przepisów.







1 komentarz: