Tłumaczenie: Agnieszka Kuc
Tytuł oryginału: Dance of the Happy Shades
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
24 stycznia 2013
ISBN: 9788308050552
Liczba stron: 352
|
"Taniec szczęśliwych cieni" wypożyczyłam, bo akurat była w zwrotach bibliotecznych. Nikt jej nie zamówił, więc postanowiłam zapoznać się z autorką. Książkę przeczytałam. Składa się na nią piętnaście krótkich opowiadań.
- Komiwojażer Braic Walker
- Piękne domy
- Wyobrażenia Wyobrażenia
- Dzięki za przejażdżkę
- Biuro
- Odrobina lekarstwa
- Czas umierania
- Dzień motyla
- Chłopcy i dziewczynki
- Pocztówka
- Czerwona sukienka - 1946
- Niedzielne popołudnie
- Wycieczka nad morze
- Pokój utrechcki
- Taniec szczęśliwych cieni
Każde opowiadanie jest krótkim kadrem z życia, opowiada o mieszkańcach kanadyjskich miasteczek. Nie wszystkie zapadły mi w pamięć.
Chcę wyróżnić dwa opowiadania. Jednym z nich jest opowiadanie "Piękne domy".
Piękne domy są wybudowane w osiedlu "Ogrodowe Zacisze". Mieszkają tam ludzie średnio zamożni.
Wśród tych pięknych domów znajduje się jeden niepasujący do pozostałych. Jest to jeden z najstarszych domów na osiedlu, a mieszka w nim pani Fullerton.
W czasie przyjęcia dla dzieci mieszkańcy pięknych domów zastanawiają się, jak w sposób elegancki i zgodny z prawem wywłaszczyć starszą panią. Tylko jedna osoba zdaje sobie sprawę, że coś jest nie tak, jest przeciwna temu.
Kolejnym opowiadaniem, na które zwróciłam uwagę jest "Taniec szczęśliwych cieni". Przedstawia ono pannę Marsalles - nauczycielkę gry na fortepianie. Raz w roku ma ona zwyczaj urządzać przyjęcia dla uczniów. Przychodzą na nie także byli wychowankowie i rodzice. Wychowankowie odgrywają krótki utwór muzyczny, nauczycielka rozdaje prezenty (książki, ale nie każdy się z tego cieszy). Ostatnie przyjęcie różniło się od pozostałych. Panna Marsalles zaprosiła na nie osoby niepełnosprawne umysłowo. Jaka była reakcja obecnych?
"Nie, oczywiście że nie powinno się być uprzedzonym do takich dzieci i dla mnie one wcale nie są odpychające, ale cokolwiek by nie mówić, nikt mnie wcześniej nie poinformował, że będę tu musiała siedzieć i słuchać, jak cała procesja małych... idiotów, nie bójmy się nazwać rzeczy po imieniu, brzdąka na fortepianie - CO TO ZA PRZYJĘCIE?..."
Hipokryzja, prawda?
Nie wiem, czy Alice Munro zostanie moją ulubioną pisarką. Ale sięgnę jeszcze po kolejną książkę autorki. Na LC zaznaczyłam, że chcę przeczytać "Przyjaciółka z młodości". Mam nadzieję, że choć jedno opowiadanie mnie poruszy...
Aha...
Gdy ktoś dostanie literackiego nobla wówczas wzięcie na jego książki wzrasta. Zaraz pojawiają się dziesiątki rezerwacji...
Chociaż u mnie z książkami Munro nie jest źle, najwięcej - trzy osoby w kolejce do książki...
Na "50 twarzy Greya" i dalsze części jest więcej chętnych - rekord 11 osób ;)
Przyznam ze wstydem, że choć od października minęło dużo czasu, to jeszcze po noblistkę nie sięgnęłam.
OdpowiedzUsuńJak piszesz, do noblistki w kolejce trzy osoby. Dzieje się chyba tak dlatego, że pisała opowiadania, a te jakoś nie cieszą się wzięciem ;)
Trzy osoby - to i tak nieźle ;)
UsuńNa jedną kartę biblioteczną mam dostęp do wszystkich filii i w niektórych nie trzeba zbyt długo czekać. Na niektóre książki byłabym pierwszą osobą oczekującą.
Wynika to także z tego, że wielu ludzi niechętnie rezerwuje książki przez Internet ;)
Teraz czekam na "Igrzyska śmierci" - jestem pierwszą oczekującą. W jednej z filii musiałabym dłużej czekać.
Pewnie tak. Nie wiem jak to wygląda w mojej bibliotece, bo od stycznia zamknięta - remont. Szykują się wielkie zmiany.
OdpowiedzUsuń