"I
mówią, że Salomon był najmędrszym z ludzi; ja temu nie daję wiary.
Słyszałeś o tym dziecku, co je kazał rozciąć na dwoje?
Jak można wymyślić coś podobnego! Bo proszę cię, zastanów się tylko. Tu stoi jedna kobieta: pierwsza matka, uważasz. A tu stoi druga. Ja jestem Salomon, a ten dolar to dziecko. Obie matki upominają się o dziecko. Cóż ja tedy robię?
Ja biorę siekierę i rozrąbuję dolar na dwie części i daję jedną połowę jednej matce, a drugą drugiej. Przecie Salomon tak postąpił z dzieckiem!
A teraz pytam się ciebie, na co komu zda się dolar przecięty? Co za to kupisz? Nic! A jeżeli dolar przecięty na nic się nie przyda, to cóż dopiero dziecko? Za milion takich nie dałbym centa!
Weź człowieka, który ma jedno albo dwoje dzieci, czy taki człowiek będzie szafował dziećmi? Nie, nie będzie, nie stać go na to. Zna wartość dziecka.
A weź drugiego, co ma hałasujących w domu z pięć milionów dzieci, albo i więcej, to zupełnie co innego. Taki ci na poczekaniu przetnie dziecko, jak kota.
Tak też było i z Salomonem, jedno dziecko więcej, czy mniej, dla niego wszystko jedno!"
Zadziwiająca dedukcja Jima, prawda? O, przepraszam. Żadnego ze swoich kotów nie przecięłabym na pół. I trochę inaczej było z tym Salomonem, czyż nie? Te inne dialogi można znaleźć w poniższej książeczce:
Słyszałeś o tym dziecku, co je kazał rozciąć na dwoje?
Jak można wymyślić coś podobnego! Bo proszę cię, zastanów się tylko. Tu stoi jedna kobieta: pierwsza matka, uważasz. A tu stoi druga. Ja jestem Salomon, a ten dolar to dziecko. Obie matki upominają się o dziecko. Cóż ja tedy robię?
Ja biorę siekierę i rozrąbuję dolar na dwie części i daję jedną połowę jednej matce, a drugą drugiej. Przecie Salomon tak postąpił z dzieckiem!
A teraz pytam się ciebie, na co komu zda się dolar przecięty? Co za to kupisz? Nic! A jeżeli dolar przecięty na nic się nie przyda, to cóż dopiero dziecko? Za milion takich nie dałbym centa!
Weź człowieka, który ma jedno albo dwoje dzieci, czy taki człowiek będzie szafował dziećmi? Nie, nie będzie, nie stać go na to. Zna wartość dziecka.
A weź drugiego, co ma hałasujących w domu z pięć milionów dzieci, albo i więcej, to zupełnie co innego. Taki ci na poczekaniu przetnie dziecko, jak kota.
Tak też było i z Salomonem, jedno dziecko więcej, czy mniej, dla niego wszystko jedno!"
Zadziwiająca dedukcja Jima, prawda? O, przepraszam. Żadnego ze swoich kotów nie przecięłabym na pół. I trochę inaczej było z tym Salomonem, czyż nie? Te inne dialogi można znaleźć w poniższej książeczce:
Tytuł oryginału: Adventures of Huckleberry Finn
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania:
2009
ISBN: 978-83-7623-157-0
Liczba stron: 192
|
Huck pozoruje swoją śmierć i ucieka od pijanego ojca. Po drodze spotyka zbiegłego murzyna Jima oraz dwóch opryszków podających się za księcia Bridgewatera i delfina - syna Ludwika XVI i Marii Antoniny. Wspólnie podróżują na tratwie i przeżywają różne przygody. Ktoś z tej gromadki zostanie wytarzany w smole i pierzu.
Na koniec Huck spotyka swojego przyjaciela Tomka Sawyera.
Z książki można się także dowiedzieć, jak skomplikowaną rzeczą jest pomoc przyjacielowi w ucieczce z więzienia.Między innymi potrzebny jest do tego ów wąż. Albo jaszczurka przerobiona na węża. I szczury, i drabina i wiele innych rzeczy.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to wydanie zostało jakiś skrócone. Widziałam inne egzemplarze większe objętościowo...
Postaram się porównać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz