Polecany post

Spis recenzji...

czyli porządek musi być! Jak już człowiek dłużej, niż rok prowadzi bloga, to może pogubić się, o jakiej książce pisał, a o jakiej nie.  Pos...

niedziela, 27 października 2013

Blondynka na językach

Wydawnictwo: G+J
Data wydania: 2011
Liczba stron: 240
ISBN: 978-83-62343-62-1
Książka Beaty Pawlikowskiej jest książką do słuchania i do czytania.Podzielona jest na kilka działów, np.:
- szukać i znajdować
- jak to się nazywa
- zakupy
- jedzenie
- czas
- rodzina
- w hotelu
- na dworcu
- komunikacja
- u lekarza
- pogoda
- emocje
- sport i muzyka


Do książki "Blondynka na językach" dołączona jest płyta. Czas trwania płyty wynosi
Beata Pawlikowska mówi dane zdanie po polsku, potem następuje chwila przerwy, w czasie której my mamy to samo zdanie powiedzieć po francusku. Po tej krótkiej przerwie następuje wypowiedź lektora po francusku.
W drugim poziomie (książka podzielona jest na pięć poziomów) przekładamy z francuskiego na polski.

Nie wiem, czy można się nauczyć mówić i rozumieć po francusku. Ale książka może się przydać osobom wyjeżdżającym za granicę opanować niektóre przydatne zwroty.

"Zero gramatyki, zero wykuwania słówek, zero odmian czasowników, które trzeba na pamięć wbić sobie do głowy".

Metoda Callana jest fajna. Niemniej jednak warto znać zasady gramatyki. Pomoże to zrozumieć użycie czasów - a jest ich w tym języku sporo.

Ostatnie strony książki to krótki niezbędnik gramatyczny. Zajmuje on 18 stron.

Książkę wypożyczyłam z biblioteki. Zwykłą książkę można trzymać miesiąc. Ale to nie jest zwykła książka. Z uwagi na dołączoną płytę jest to dzieło multimedialne. Książkę taką można trzymać dwa tygodnie. Nie stosowałam się więc do zasad, rad udzielonych przez Beatę Pawlikowską.

Czas trwania pyty wynosi 5,5 godzin.


2 komentarze:

  1. Mam taką do angielskiego (właściwie nie wiem, co sobie myślałam ją kupując - bezpoziomowoa, kompletnie mi nieprzydatna), niemieckiego i włoskiego, z czego tylko ta ostatnia jakoś funkcjonuje - traktuję ją jako zabawę - włoskiego nie znam, nigdy się nie uczyłam, więc czasem jeżdżąc rowerem słucham, powtarzam, jak się potem okazuje, w sklepie się dogadam. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko chciałabym mieć. Takie osłuchanie z językiem jest dobre. Gdyby była jedna, uniwersalna, 100% metoda nauki języków wszyscy mówilibyśmy biegle po angielsku, włosku, francusku i czymś tam jeszcze.

      A co za dużo - to niezdrowo. Po godzinnym słuchaniu miałam dość. A musiałam się sprężyć, wszak to książka z biblioteki. Więc wskazówki pani Beaty poszły trochę w bok.

      Usuń